ks. Józef Hermanowicz (1890-1978)

Urodził się 4 III 1890 r. we wsi Holszany k. Oszmiany na Wileńszczyźnie. Pochodził z białoruskiej rodziny chłopskiej. Od 1898 r. uczył się w miejscowej szkole powszechnej, a w latach 1902-1906 w gimnazjum w Oszmianie. W 1909 r. wstąpił do seminarium w Wilnie. W czasie studiów uczestniczył w działalności oświatowej Koła Białoruskiego. Święcenia kapłańskie przyjął 29 VI 1913 r. w Wilnie, z rąk biskupa sejneńskiego Antanasa Karošasa. Pracował następnie duszpastersko w parafiach w Dolistowie, Białymstoku, Krypnie, Mścibowie, Łopienicy Wielkiej, Łukonicy i Łużkach. Od 1921 r. działał w Towarzystwie Szkoły Białoruskiej.

Po zakończeniu wojny ks. Hermanowicz postanowił zrealizować swoje pragnienie życia zakonnego. O wyborze marianów zdecydowało spotkanie z bp. Jerzym Matulewiczem, organizującym białoruski klasztor w Drui n. Dźwiną. 7 VIII 1924 r. rozpoczął nowicjat w Skórcu, który zakończył złożeniem ślubów na ręce przełożonego marianów w Drui ks. Andrzeja Cikoty (15 VIII 1925). W latach 1927-1930 pełnił urząd proboszcza w Drui, a w latach 1928-1932 był też magistrem nowicjatu. Nauczał także religii i języka łacińskiego w gimnazjum prowadzonym przez księży marianów.

W 1919 r. rozpoczął współpracę z białoruską prasą religijną. Kontynuował ją jako marianin. Pisywał m.in. do czasopism „Krynica” i „Chryścijańskaja Dumka” (Chrześcijańska Myśl). Początkowo były to opowiadania pisane wierszem i prozą, potem wiersze, bajki i powieści oraz artykuły i wspomnienia. Drukował je pod pseudonimem Winczuk Odważny. Jego literackie owoce cieszyły się sympatią odbiorców i krytyków, tak iż przeszły one do historii białoruskiej literatury. Mimo, iż zepchnięte na margines i zapomniane w okresie radzieckim, cieszyły się popularnością wśród emigracji białoruskiej w zachodniej Europie.

W 1928 r. ks. Fabian Abrantowicz MIC, który organizował w tym czasie z polecenia Stolicy Apostolskiej misję obrządku wschodniego dla Rosjan w Harbinie, w Mandżurii, zwrócił się o pomoc personalną do klasztoru marianów w Drui. Ks. Hermanowicz okazał gotowość wyjazdu i w maju 1932 r. przybył do Harbina, po uprzednim przejściu na obrządek bizantyńsko-słowiański. W Harbinie został wychowawcą w męskim Liceum św. Mikołaja, prowadzonym przez marianów. Pełnił także funkcję ojca duchownego w klasztorach sióstr franciszkanek i urszulanek. Po trzech latach, ze względów zdrowotnych wrócił do Polski i przez cztery kolejne lata pełnił urząd przełożonego mariańskiego domu studiów w Wilnie. 9 V 1939 r. ponownie udał się do Harbina i został mianowany dyrektorem liceum. Pełnił ten urząd z wielkim oddaniem i był przez uczniów ceniony jako dobry wychowawca.

Gdy w Mandżurii władzę objęli komuniści, rychło zabrali się za likwidację katolickich szkół. 22 XII 1948 r. chińska milicja wtargnęła do budynku misji. Aresztowano księży i braci marianów oraz pracowników szkoły. W wyniku tego aresztowania uprowadzono następnie księży: Andrzeja Cikotę MIC – przełożonego misji, Józefa Hermanowicza MIC, Tomasza Podziawę MIC, Pawła Chaleila, Pawła Portniagina oraz dwóch świeckich profesorów liceum i przewieziono ich koleją do granicy radzieckiej. 25 grudnia zostali przekazani w ręce NKWD, a dwa dni później wtrącono ich do więzienia w syberyjskim mieście Czyta.

Śledztwo trwało od początku stycznia do końca maja 1949 r. i było niezwykle wyniszczające. Przez cały czas aresztowany siedział w celi wielkości małej komórki, z mocną żarówką świecącą nad głową i nie dającą spać. Przesłuchania ciągnęły się przez wiele godzin, niekiedy też w nocy, bez jedzenia. Ks. Hermanowicz musiał walczyć o to, by w protokole zapisywano jego zeznania, a nie te, które zmyślał przesłuchujący. Po jednym z takich przesłuchań ks. Józef doznawał halucynacji przez kilka dni.

Podczas całego śledztwa wszyscy trzej marianie widzieli się tylko raz w czasie konfrontacji, a potem po zakończeniu śledztwa, przy podpisaniu protokołu. Postawiono im następujące „zarzuty”: zorganizowanie grupy terrorystycznej w szkole, agitację przeciw ZSRR i szpiegostwo na rzecz Watykanu. Następnie sześć miesięcy czekali na sąd, który się ostatecznie nie odbył. Pod koniec września zostali skazani przez kolegium NKWD w Moskwie na 25 lat przymusowej pracy w łagrze i dwa miesiące później przewieziono ich do syberyjskiego Tajszetu. Byli tam razem, we trzech, a napotkawszy jeszcze innych księży wschodniego obrządku, celebrowali nawet liturgię wśród tłoku i krzyku współwięźniów. W łagrze spotkali także marianina z Łotwy, ks. Bronisława Valpitra, który podarował skąpo odzianemu ks. Hermanowiczowi swój duży, futrzany serdak.

ks. Józef Hermanowicz 19 I 1950 r. księża Hermanowicz i Podziawo zostali wywiezieni do Bracka, a ks. Cikoto do innego łagpunktu. Wkrótce rozdzielono także księży Hermanowicza i Podziawę. Ks. Hermanowicz od tej chwili odprawiał mszę łacińską. W obozie był powszechnie znany jako ksiądz. Wzywano go do konających. Jego praca polegała na opiece nad trzema niewidomymi, wożeniu wody do kuchni oraz pracy w ogrodzie i w tartaku. Był chorowity i dwukrotnie przechodził operację w obozie. Z pomocą przychodziły mu siostry eucharystki w osobie matki Apolonii Pietkun, przełożonej generalnej, od której otrzymywał paczki żywnościowe. W 1954 r. został zwolniony z pracy jako schorowany inwalida, a po pewnym czasie mógł już opuścić obóz, zwolniony z części „kary”. Swój pobyt w łagrach opisał potem w książce „Kitaj – Sybir – Maskva”, wydanej także w języku polskim pt. „Chiny – Sybir – Moskwa” (Londyn 1966).

Po długiej podróży dotarł do granicy polskiej, którą przekroczył 27 IV 1955 r. Zatrzymał się najpierw w seminarium duchownym w Siedlcach, gdzie po raz pierwszy od wielu lat odprawił mszę świętą w normalnych warunkach – w kaplicy, przy ołtarzu. Następnie udał się do przełożonych zakonnych w Warszawie.

Przez kilka lat ratował swoje zniszczone pobytem w łagrach zdrowie, ale chętnie pomagał także na różnych placówkach mariańskich, udzielając się duszpastersko. Szczególnie lubił przebywać w Licheniu. W 1957 r. został ojcem duchownym i spowiednikiem mariańskich seminarzystów we Włocławku. W marcu 1959 r. został kapelanem sióstr urszulanek w Chyliczkach.

Chcąc pracować wśród diaspory białoruskiej na Zachodzie, po długich staraniach uzyskał zgodę na wyjazd za granicę. W listopadzie 1959 r. udał się do Rzymu, gdzie brał m.in. udział w I zjeździe białoruskiego duchowieństwa katolickiego obrządków łacińskiego i bizantyńsko-słowiańskiego, a stamtąd po kilku miesiącach – do Londynu, gdzie marianie prowadzili katolicki ośrodek białoruski. W latach 1962-1966 był dyrektorem szkoły im. Cyryla Turowskiego. W latach 1975-1977 pełnił funkcję redaktora białoruskiego czasopisma religijnego „Bożym Szlacham”. Zmarł 26 XII 1978 r. w Londynie. Został pochowany na cmentarzu św. Pankracego w londyńskiej dzielnicy East Finchley.

Niektóre publikacje nt. osoby ks. Józefa Hermanowicza dostępne w języku polskim:

• Bukowicz J., Hermanowicz Józef (1890-1978), ksiądz, w: tegoż, Świadkowie wiary. Marianie prześladowani przez hitleryzm i komunizm, Warszawa 2001, s. 103-108.
• Danilecka L., Duszy zabić nie mogą. Marianie na Białorusi i w Mandżurii, Warszawa 2000.
• Garbiński J., Hermanowicz Józef (1890-1978), w: Garbiński J., Turonek J., Białoruski ruch chrześcijański XX wieku. Słownik biograficzno-bibliograficzny, Warszawa 2003, s. 129-133.
• Hermanowicz J., Chiny – Sybir – Moskwa, Londyn 1966.
• Madała T., Polscy księża katoliccy w więzieniach i łagrach sowieckich od 1918 r., Lublin 1995, s. 62.