ks. Władysław Łysik (1890-1964)

„Wróciłem do domu i zaraz urządziliśmy sesję Rady Domowej. (…) trzeba było przerywać, bo przyjechali z kartoflami. (…) Przy wyładowaniu są pewne trudności, bo bracia są na lekcjach i nie możemy ich zluzować, bo nie chcemy robić przykrości ks. Jankowskiemu. Wreszcie i ta sprawa załatwiona, a kartofle nie wiadomo kiedy są zwalone do piwnicy. Przyszła p. kierowniczka. Ma swoje kłopoty. Później załatwiamy sprawy kuchenne”. Za słowami tej prostej notatki nie kryje się nic nadzwyczajnego. Traktuje o rzeczy banalnej, bo przecież nic szczególnego nie można przypisać czynności, jaką jest wyładowanie ziemniaków z konnego wozu do klasztornej piwnicy. Nic szczególnego, gdyby nie fakt, że opisana w tej notatce z pozoru prosta czynność stanowi element szerszej, zasługującej na ogromne uznanie sprawy, a ponadto sporządził ją ktoś bardzo niezwyczajny. Niezwyczajny kapłan i zakonnik. Zwyczajnym księżom nie stawia się z reguły popiersia w kościele. I choć jak w każdej regule, tak i w tej mogą zdarzyć się wyjątki, to umieszczenie popiersia ks. Władysława Łysika w kościele księży marianów na warszawskiej Pradze nie było przypadkiem. Nie był on ani budowniczym tego kościoła (umarł, nim jeszcze narodziła się myśl o budowie nowej świątyni), ani też nie posiadał żadnych godności i tytułów kościelnych, bo jako zakonnik i tak nie mógłby ich przyjąć. Miał za to wielkie serce. Kochające. Tym, którzy znali o. Władysława (a są jeszcze tacy, którzy go pamietają) popiersie w mariańskim kościele jest bardzo drogie, bo przypomina jego ojcowską dobroć i dzieła miłosierdzia, które świadczył na warszawskiej Pradze. Zacytowane na początku słowa są świadectwem człowieka, który każdego dnia wstawał z poczuciem troski o innych i kładł się z myślą o potrzebujących. Dla nich załatwiał te fury ziemniaków i innych darów. Swe czynności odnotowywał w dzienniku. [Rękopis części jego zapisków znajduje się w Archiwum Polskiej Prowincji Marianów w Warszawie. Przytoczony fragment pochodzi z dn. 20 X 1943 r.; zachowano pisownię oryginalną – K.T.]
Władysław Łysik urodził się w 1890 r. w Dziechcińcu k. Otwocka. Po ukończeniu szkoły średniej w Warszawie wstąpił do tamtejszego seminarium duchownego. Studia kontynuował następnie na rzymskim Gregorianum, zdobywając doktorat z filozofii. W 1914 r. już jako absolwent papieskiej uczelni przyjął święcenia kapłańskie. Rok później zapukał do klasztornej furty marianów na Bielanach. W 1916 r. złożył pierwsze śluby zakonne, a w 1919 r. – profesję wieczystą.

Ks. Łysik przez długie lata pełnił w zgromadzeniu kierownicze funkcje. To on, wraz z bł. o. Jerzym Matulewiczem, przejmował na własność zakonu Dom Pracy im. Mańkowskich przy ul. Wileńskiej w Warszawie i stał się dyrektorem tej instytucji oświatowo-wychowawczej. Opatrzność Boża już wówczas zechciała związać jego losy z rozwojem tej mariańskiej placówki i z losami praskiej części stolicy. Oczywiście epizodów pracy dla Kościoła i dla zgromadzeniu w życiu ks. Łysika było więcej. Na przestrzeni lat był przełożonym domów zakonnych, wychowawcą młodzieży, dyrektorem mariańskich szkół w Raśnie k. Brześcia, na warszawskich Bielanach, w Skórcu k. Siedlec i w Drui na Kresach wschodnich; pełnił też odpowiedzialne funkcje przełożonego polskiej prowincji marianów i radnego generalnego. Jednakże to właśnie praca na Pradze stanowiła bodaj najpiękniejszy fragment jego kapłańskiego życiorysu. Najpierw, gdy jako dyrektor Domu Pracy troszczył się o setkę chłopców – wszystkich z ubogich rodzin, często nawet sierot, czy dzieci inwalidów wojennych. Potem, gdy w wojennej zawierusze (będąc wówczas przełożonym domu zakonnego, rektorem miejscowego kościoła, a następnie rektorem tajnego mariańskiego seminarium duchownego) współorganizował Praski Oddział Stołecznego Komitetu Samopomocy oraz założył i prowadził kuchnie dla ubogich. Największa z nich istniała przy ul. Wileńskiej (działała w latach 1939-1950); w warunkach okupacji wydawała przeciętnie trzy tysiące posiłków, co było nie lada wyczynem. W 1953 r. ks. Łysik założył kuchnię dla mało zarabiających przy ul. Zygmuntowskiej (dziś al. Solidarności). Wrażliwy na biedę był ojcem dla wszystkich. Zbierał darowizny, prowadził zbiórki odzieży, organizował pomoc dla biednych dzieci, wynajdując im możliwości pobytu na czas ferii i wakacji u zamożniejszych rodzin, czy też na wsi. Uratował od śmierci liczne niemowlęta Pragi, sprowadzając dla nich mleko. W murach mariańskiego domu zakonnego dawał także schronienie ściganym żołnierzom Armii Krajowej.
Ś.p. ks. Witold Nieciecki MIC wspominał przed laty, iż promienująca od najwcześniejszych lat kapłaństwa dobroć ks. Władysława połączona byłą z jego wybitnym zmysłem praktycznym, z umiejętnością trafiania do ludzi o bardzo różnorodnych poglądach i obyczajach, z darem spostrzegania tego, co w ludziach dobre.
W 1957 r. ks. Łysik, jako radny generalny zgromadzenia, zmuszony był wyjechać do Rzymu. Zmiana klimatu nie wyszła jednak na dobre dla jego zdrowia. Gdy po sześciu latach wrócił do kraju, był juz bardzo schorowany. Zmarł 25 VII 1964 r. w szpitalu na Lindleya w Warszawie. Jego pogrzeb na cmentarzu na Wawrzyszewie zgromadził tłumy wiernych obok licznych współbraci zakonnych i księży z archidiecezji warszawskiej.
„Jezu, cichy i pokornego Serca, uczyń serca nasze według Serca Twego” – wołamy w słowach znajomo brzmiącej w naszych uszach litanii. O. Władysław pozwolił Panu Jezusowi uformować swoje serce w szkole Jego miłości. I w tym tkwi zagadka obecności popiersia tego mariańskiego zakonnika w kościele przy Szwedzkiej, róg Wileńskiej. Nie w kościelnych godnościach, nie w zasługach natury budowlanej, ale w miłości, którą promieniował na wzór Chrystusa – Dobrego Pasterza.
Publikacje zawierające informacje nt. osoby ks. Władysława Łysika:
• Apostoł miłosierdzia. Ksiądz Władysław Łysik MIC oczami współbraci, „Z Niepokalaną” 3(27)2001, s. 16-18
• Nieciecki W., Przeszli dobrze czyniąc (Ks. Władysław Łysik i ks. Zygmunt Trószyński ze Zgromadzenia Księży Marianów), „Róże Maryi” 28(1972)nr 6, s. 24-28.
• Trojan K., W cieniu Krzyża. Dzieje parafii pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu, Licheń 2007.