ks. Benedykt (Benekidts) Skrinda (1868-1947)

Urodzony 7 marca 1868 r. we wsi Liepas Mukani, parafia Liksna na Łotwie, z rodziców Donata i Apolonii Aizbaltis. Uczył się najpierw w miejscowej szkole podstawowej, a następnie, po praktyce, zdał egzamin na ucznia aptekarskiego. Gdy zmarli mu rodzice, Benedykt, choć pragnął zostać kapłanem, przerwał naukę i zajął się wychowaniem i wykształceniem dwóch młodszych braci: Kazimierza i Antoniego. Aby zdobyć środki na utrzymanie i kształcenie braci uprawiał ziemię, ale głównie zarabiał wynajmując się do pracy jako murarz. Posłał braci do gimnazjum przy kościele św. Katarzyny w Petersburgu. Antoni studiował medycynę i został lekarzem, Kazimierz zaś w 1893 r. wstąpił do seminarium duchownego w Petersburgu, a w 1897 r. przeszedł do Akademii Duchownej i w 1901 r. otrzymał święcenia kapłańskie. W późniejszych latach obydwaj młodsi bracia uczyli w gimnazjum przy kościele św. Katarzyny: Kazimierz uczył religii, a Antoni zaś języka łotewskiego oraz troszczył się o zdrowie wychowanków gimnazjum.

Wykształciwszy młodszych braci, także Benedykt, mając 31 lat, wstąpił w 1899 r. do seminarium duchownego w Petersburgu. 9 marca 1903 r. został wyświęcony na kapłana i wysłany na wikariusza do Omska. W 1905 r. wrócił do Petersburga także na wikariusza, najpierw prawdopodobnie u św. Stanisława, a następnie u św. Katarzyny.

W 1907 r. został proboszczem w Jozefovas. Po dwóch latach przeszedł do Bukmiuza. W 1911 r. objął parafię w Andupiene, a ostatecznie w 1914 r. przeniesiono go do Balvi, gdzie był proboszczem do lutego 1923 r. Podczas pracy w parafiach pisał artykuły i książki, podpisując je „Syn rolnika”. Razem z braćmi przyczynił się wielce do zjednoczenia Łatgalii z innymi ziemiami Łotwy.

Od najmłodszych lat Benedykt pragnął być kapłanem-zakonnikiem ale było to niemożliwe, ponieważ wszystkie zakony zostały skasowane. Myślał wcześniej o kapucynach, został więc przynajmniej tercjarzem franciszkańskim. Zostawszy kapłanem, mówił o swoim powołaniu zakonnym bpowi Springowiczowi. Podobne pragnienie wyznał temuż biskupowi ks. Bronisław Valpitrs, który myślał raczej o redemptorystach lub salezjanach. Kiedy w 1918 r. kraje we wschodniej Europie uzyskały wolność, a abp Springowicz pragnął odrodzić życie zakonne w swojej wielkiej archidiecezji ryskiej, wezwał obydwu kapłanów i upewniwszy się, że nadal trwają w powołaniu zakonnym, polecił im wstąpić do poznanego niedawno Zgromadzenia Księży Marianów, odrodzonego przez bpa wileńskiego Jerzego Matulewicza. Umówił się z nim, że kandydatów wyśle do Mariampola.

W lutym 1923 r. ks. Skrinda opuścił parafię Balvi, a ks. Valpitrs nauczanie religii w Krasławie i udali się do Mariampola, gdzie 19 lutego rozpoczęli nowicjat, który zakończyli 24 lutego 1924 r. profesją zakonną. Mieli być odnowicielami życia zakonnego na Łotwie, zaczynając od klasztoru pobernardyńskiego w Welonach (Vilani). Zostały z niego tylko mury. Podłogi były wyrwane, piece wymontowane, okna zamurowane lub zabite deskami czy zapchane szmatami, w celach przechowywano kartofle, drzewo na opał, siano, był tam również chlew i kurnik. Proboszcz mieszkał w drewnianym domku obok ruin klasztoru.

Powróciwszy z Mariampola na Łotwę, ks. Skrinda przewiózł swoje rzeczy z Balvi do Welon. 2 marca 1924 roku arcybiskup mianował go proboszczem, a o. Matulewicz – przełożonym klasztoru. W zastępstwie arcybiskupa przybył do Welon bp nominat Józef Rancans i w towarzystwie kanclerza kurii, dziekana, dotychczasowego proboszcza i ks. J. Karkle, redaktora „Latgolas Vords” z Rezekne, dokonał instalacji nowego proboszcza i przekazał marianom klasztor pobernardyński, który ks. Skrinda zaczął natychmiast odbudowywać. Jesienią ks. Valpitrs wyjechał na studia do Kowna, a po dwóch latach na Angelicum do Rzymu.

Śluby wieczyste ks. Benedykt Skrinda złożył w Welonach 25 lutego 1927 r. na ręce ks. F. Buczysa. W latach 1927-1933 ks. Skrinda pełnił urząd IV radnego generalnego. W 1933 r. przestał być przełożonym w Welonach, a został wiceprzełożonym, ekonomem i magistrem nowicjatu. W 1936 r. został przełożonym w Rezekne. Kiedy ks. Valpitrs, przełożony w Welonach, został powołany do seminarium w Rydze, ks. Skrinda powrócił na stanowisko przełożonego i w 1943 r. przedłużono mu ten urząd na trzecią kadencję.

Ksiądz Skrinda był energicznym i sumiennym duszpasterzem. Sprawował władze przełożeńską nad wszystkimi tercjarzami w Łatgalii i urządzał im rekolekcje. Prowadził akcję przeciwalkoholową z bardzo dobrymi rezultatami. Ożywiało się życie sakramentalne. Coraz więcej wiernych przychodziło na niedzielne nabożeństwa. Obsługiwano małe sąsiednie parafie: Nagli, Rikovas, Ostones. Marianie prowadzili misje i rekolekcje na całej Łotwie, ale szczególnie w Łatgalii i Zemgalii.

Zgłaszali się liczni kandydaci do Zgromadzenia, ale też wielu odchodziło. Na przełomie lat 30 i 40 mariańscy kandydaci do kapłaństwa uczyli się w gimnazjum katolickim w Agłonie, a ich opiekunem był ks. Stanisław Skutans. W 1939 r. w Welonach i Rezekne przebywało około 50 marianów.

Dnia 17 czerwca 1940 r. na Łotwę wkroczyła Armia Czerwona i przez urządzoną parodię wyborów przyłączono kraj do ZSRR. 3 lutego 1941 r. bolszewicy wypędzili marianów z klasztoru. Pracę duszpasterską w parafii kontynuował ks. Benedykt Skrinda, inni zaś dwaj musieli się ukrywać. Dopiero dwa dni po wejściu wojsk niemieckich, 4 lipca 1941 r., mogli powrócić do klasztoru. Jednak hitlerowcy także prześladowali Kościół i jego ludzi. Kiedy ustępowali przed bolszewikami, 27 lipca 1944 r. spalili i zniszczyli miasto, spalili domki parafialne, dach kościoła, chór i wieże, a po północy 28 lipca wysadzili zaminowany wcześniej klasztor, w którym zginął br. Antoni Erdman. W późniejszym zaś bombardowaniu niemieckim 14 września 1944 r. zostały zniszczone zabudowania gospodarcze, które z poprzednich zniszczeń ocalały. Być może, hitlerowcy mścili się na marianach za to, że ukrywali w klasztorze żydowskiego chłopca.

Po wejściu bolszewików ks. Skrinda natychmiast odbudował kościół na tyle, że można było w nim odprawiać nabożeństwa. W ocalałej części klasztoru urządził mieszkania dla zakonników. Władze bolszewickie tylko na to czekały, gdyż natychmiast zaczęły usuwać stamtąd zakonników, przeznaczając odbudowane lokale na szkołę rosyjską. Podczas przenoszenia rzeczy do zastępczych pomieszczeń ks. Benedykt Skrinda przeziębił się i zachorował na ciężką chorobę gardła. Nie pomogło dostępne wówczas leczenie. Nie mógł przyjmować pokarmu. Z trudnością przełykał maleńką cząsteczkę komunikanta przy Komunii św. Dobrze przygotowany na śmierć zmarł 10 grudnia 1947 r. o godzinie 9.30 rano. Pochowany został obok kościoła. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Kazimierz Dulbiński z Rygi, przy udziale licznych kapłanów i wiernych.

Jest też znana inna wersja przyczyny śmierci ks. B. Skrindy. W Archiwum Generalnym Księży Marianów w Rzymie znajduje się oświadczenie podpisane i poświadczone, w którym czytamy: „Jeden z milicjantów (katolik z metryki), parafianin, schwycił księdza za gardło i odepchnął tak mocno, że staruszek się zatoczył. W gardle została przełamana chrząstka. Gardło opuchło, trzy dni chorował i umarł”.

O powyższym fakcie wspominają także inni. Niektórzy marianie, Łotysze, uważają to za „bajkę”, inni zaś za prawdę. Kleryk – Łotysz powiedział, że rozmawiał z osobą, która była naocznym świadkiem tego wydarzenia. W niemieckim druku bez tytułu i daty opublikowano list ciężko chorego, leżącego w szpitalu abpa Springowicza, w którym zarzuca on władzom komunistycznym, że przyczyniły się do śmierci ks. Skrindy, ojca życia zakonnego na Łotwie.